19 marca 2013

Michał


  Biel sukni była zbyt wyjątkowa by włożyć ją na taką okazję. Dodatkowo ten przepych, bez którego nie obeszłaby się matka, całkowicie utwierdził ją w przekonaniu, że dobrze zrobiła. Dopiero kiedy będzie już na sto procent pewna, to włoży suknię ślubną i stanie przed Bogiem razem z człowiekiem, który będzie jej towarzyszył do końca.
   Teraz pewności jeszcze nie było, więc kościół miał zastąpić Urząd Stanu Cywilnego, a białą suknię, zwykła kremowa sukienka do kolan i skromny bukiet. Nie zapowiadała się żadna huczna uroczystość. Jedynie złożenie podpisów na akcie małżeństwa, włożenie sobie obrączek i jeden toast, za zdrowie młodej pary i początek próby, która jeśli przejdzie najtrudniejszy test, zakończy się w kościele. Ona tak to sobie zaplanowała. Nie chciała wiązać się z kimś na całe życie, jeśli nie była pewna. Ślub cywilny gwarantował łatwiejszą drogę ucieczki niż przysięga małżeńska w kościele, po której taka ścieżka mocno by się skomplikowała.
   Z Szymonem była już od półtora roku. On naciskał od razu na ślub kościelny, ona była nieugięta. Chłopak wielokrotnie był dla niej oparciem, ale ona nie potrafiła tak jednoznacznie stwierdzić czy kocha go bezgranicznie. Lubiła jego towarzystwo, to w końcu dzięki niemu udało jej się pozbierać i wrócić do życia. To on cierpliwie pomagał jej zapomnieć.  Miała o czym zapominać. A właściwie o kim.
   Spojrzała krytycznie w lustro. Nie tak wyobrażała sobie ten dzień. Powinna odczuwać teraz zdenerwowanie, ale i niebywałe szczęście. Czuła, że robi to co powinna zrobić, że zachowuje się przyzwoicie, że rodzice będą dumni. Tyle. Zrobi to, bo to jedyna słuszna decyzja, nie będzie dłużej zwodzić Szymona, który nie raz pokazał, że jest dla niej gotów na wszystko.
   Westchnęła i ponownie spojrzała na kłamliwą taflę lustra. Słyszała kiedyś o wróżbie z lustrem. Podobno jak się spojrzy w jego taflę, to ukaże się tam twarz przyszłego męża. Zawsze uważała takie wróżby za bzdury i pewnie nadal by tak było, gdyby nie fakt, że w lustrze ukazała się twarz mężczyzny i to nie był jej narzeczony.

 Some things we don't talk about
Rather do without and just hold the smile
  
   - Michał…!
   W płucach na moment zabrakło powietrza, serce zatrzymało się w piersi jakby samo nie mogło uwierzyć. To było jak głupi sen, jak wymyślona scena przez pisarza, którego za bardzo poniosła wyobraźnia. A jednak stał przed nią z krwi i kości. Ubrany w czarny garnitur i białą koszulę, niedbale rozpiętą tuż przy kołnierzyku. Wyglądał zniewalająco, tak jak go zapamiętała. Choć minęły dwa lata, choć minęło tyle wylanych łez, tyle żalu i złości, ona nadal doskonale pamiętała każdy centymetr jego ciała. Pamiętała zmierzwione włosy, pamiętała dotyk dłoni, pamiętała smak ust, pamiętała to przenikliwe spojrzenie.
   Wszystko uderzyło w nią z podwójną siłą. Czuła się w środku tak rozchwiania, jak jeszcze nigdy dotąd. A on stał i patrzył. Patrzył na nią tymi swoimi niesamowitymi oczami, dla których ona straciła głowę.
   - Witaj.
   Na dźwięk jego głosu aż zadrżała. Zawsze tak na nią dział. Dwa lata nieobecności Michała nic w tej kwestii nie zmieniły. Chciała się na niego jakoś uodpornić i dzisiejszego dnia, kiedy miała już zostać żoną Szymona, była pewna, że jej się udało. Pojawianie się Michała, to nagłe pojawienie się, zaburzyło wszystko.
   - Co… ty… tu… robisz?!
   Nawet głos jej drżał. Nie mogła patrzeć mu prosto w oczy. Znowu by uległa. Złapała się za głowę. To co działo się w środku było niepojęte. Serce wariowało na widok ukochanej osoby i próbowało zagłuszyć sygnały ostrzegawcze, które cały czas wysyłał umysł. Pamięć nie pozwalała zapomnieć o bólu, jaki zadało jego odejście, a usta domagały się ponownie przylgnąć do jego warg.
   - Przyjechałem na twój ślub – powiedział spokojnie. Potem podszedł do drzwi i zamknął je przekręcając klucz w zamku. Nikt nie miał im przeszkadzać w tej rozmowie – Słyszałem, że wychodzisz za Szymona… Gratuluję.
   - Jesteś bezczelny! – krzyknęła, kiedy na chwilę to rozum przejął nad nią kontrolę. Miała ochotę uderzyć go, zadać mu ból, taki sam jak on zadał jej.
   Nie panowała nad sobą. Rzuciła się na niego z pięściami, bijąc go po klatce piersiowej. Nie trwało to długo, bo szybko złapał ją za nadgarstki.
   - Zniszczyłeś wszystko… teraz też niszczysz…
   Łzy pojawiły się niekontrolowanie, ale nie chciała ich tamować. Zapomniała o tym, że ma na twarzy pełen makijaż, że za chwilę powinna być gotowa. Stała tuż przy nim, czuła zapach jego perfum, czuł jego dotyk, bliskość, której tak bardzo pragnęła.
   - Wiem, że na to zasłużyłem i będziesz mogła dokończyć, ale… proszę wysłuchaj mnie…
   W jego głosie zabrzmiała szczera prośba, ale ona już mu nie ufała. Wyrwała się z jego uścisku i odsunęła na bezpieczną odległość. Nie po to przez dwa lata budowała na nowo swoje życie, żeby teraz przewrócić wszystko do góry nogami, tylko dlatego, że on wrócił i zamierza się tłumaczyć. Ona już nie da nabrać się na jego słodkie słówka. Wyjdzie za mąż za Szymona i będzie z nim szczęśliwa.
   - Nie mam zamiaru cię słuchać. Wynoś się.
   Powiedziała to, choć nie przyszło jej to łatwo. Nie patrzyła na niego, nie mogła. Czekała aż opuści jej pokój, a tym samym raz na zawsze opuści jej życie.
   - Proszę, tylko mnie wysłuchaj…
   Gdzieś tliła się myśl, że tak łatwo się nie podda. Wiedziała, że z każdą minutą ma coraz mniej siły by mu się oprzeć. Musiała pokazać mu, że to co było kiedyś nie ma już żadnego znaczenia.
   - Wyjdź.
   Tym razem spojrzała na niego i od razu tego pożałowała. Jego widok przywoływał każde, nawet najmniejsze wspomnienie, przed którymi nie było ucieczki. Przyciągał je jak magnes.
   W jednej sekundzie znalazł się tuż koło niej. Zmusił ją by spojrzała mu w oczy.
   - Pójdę i już nigdy więcej mnie nie spotkasz, ale musisz odpowiedzieć mi na jedno pytanie. Kochasz go?
   Chciała zdecydowanie odpowiedzieć, że tak, ale… nie mogła. Nie mogła, bo nie pozwalały na to te przeklęte niebieskie oczy. Nie pozwalał zapach, którym z przyjemnością się zaciągała. Nie pozwalał dotyk dłoni na jej policzku.
   - Tak myślałem – powiedział cicho, a potem pocałował ją w czoło – Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
   Wyszedł. Zrobił to czego chciała. Zniknął z jej życia. Pozostawił rozdrapane rany, które znów potrzebowały czasu by się zagoić.
   Opadła na łóżko i zapłakała gorzko. Przez moment chciała pobiec za nim, zatrzymać go, zażądać wyjaśnień. Trwało to tylko chwilę.
   Została sama. Za chwilę miała już być szczęśliwą mężatką. Musiała się pozbierać. Nie mogła pozwolić by Szymon zobaczył ją w takim stanie. Nic mu nie powie. Michał po raz kolejny udowodnił jej, że nie jest jej wart. Nie zależy mu na niej, inaczej walczyłby, a nie odchodził pokonany.

Don’t let me go…
Don’t let me go…

   Nie mogła dać po sobie poznać jak bardzo wytrąciła ją z równowagi wizyta Michała. Obok niej w samochodzie siedział Szymon, nie ukrywający swojego szczęścia. Nie miała wątpliwości, że ją kocha. Udowodnił to już wiele razy. I jak ona mogłaby to teraz zniszczyć? Ten ślub się odbędzie, a ona po nim zacznie szczęśliwe życie u boku mężczyzny, który da jej bezpieczeństwo i miłość.
   Kiedy zajechali pod Urząd Stanu Cywilnego pierwsze co zauważyła, to właśnie sylwetkę Michała. Stał, patrząc tylko na nią jakby nic innego dookoła nie istniało. Wiatr bawił się jego włosami. Był taki jak kiedyś, ten wyjazd w ogóle go nie zmienił.
   Szymon stanął koło niej i też spojrzał na sylwetkę mężczyzny. Na jego twarzy odmalowało się zdziwienie, nie spodziewał się go tutaj. Doskonale zna historię swojej narzeczonej, wie ile wycierpiała przez tego mężczyznę. łapie ją za rękę i choć przez chwilę ma wrażenie, że ta ona chce wyrwać się z jego uścisku, to wrażenie to mija tak szybko jak się pojawiło. Dostrzega w jej oczach łzy, więc szybko prowadzi ją do budynku. Musi stłumić w sobie złość, jaka pojawiła się na widok Michała, bo teraz to ona jest najważniejsza. Ona i ich wspólne szczęście.
   Dała się zaprowadzić do środka, ale tak naprawdę w środku czuła jak serce wyrywa się z powrotem na zewnątrz, tam gdzie został ten ukochany. Potrząsnęła głową. Za chwilę wykona jedyny rozsądny krok; krok, który ma nadzieję da jej to, na co czeka się całe życie. Tylko czy można nauczyć się miłości?

  Pójdę i już nigdy więcej mnie nie spotkasz, ale musisz odpowiedzieć mi na jedno pytanie. Kochasz go?

  Wtedy mu nie odpowiedziała. Teraz też nie potrafiła. Nie potrafiła przypomnieć sobie choć jednej sytuacji by z jej ust padło do wyznanie. Zawsze jakoś się od tego wykręcała. To Szymon zapewniał ją o swoim uczuciu, ona nigdy nie musiała tego robić.
   Kiedy stanęli przed urzędniczką na chwilę pociemniało jej przed oczami. Przypomniała sobie moment, kiedy Michał powiedział jej, że wyjeżdża. Bez rozmowy, bez konsultacji z nią. Tak po prostu wyjeżdża, nie licząc się z jej zdaniem. Cały jej świat zamienił się w wielkie gruzowisko, z którego ona musiała każdego dnia budować wszystko na nowo. To Szymon jej wtedy pomógł.  I ona miała go teraz zostawić?

  Kochasz go?

   Urzędniczka już zaczęła swoją procedurę, przyjaciele i rodzina, którzy byli na tej małej uroczystości wstrzymali oddech. Jeszcze chwila i będzie mężatką. Na papierze i w świetle prawa będą stanowić rodzinę. Nawzajem założą sobie obrączki, które będą symbolizować ich związek. Spojrzała na Szymona, któremu oczy świeciły się ze szczęścia, a potem na moment odwróciła głowę.
    Ten moment wystarczył. Zobaczyła jak stoi z tyłu i patrzy na całą ceremonię. Nie spodziewała się, że będzie w stanie pojawić się aż tutaj. Ich spojrzenia spotkały się.
   I wtedy to się stało…

Falling in and out of love
Ashamed and proud of
Together all the while

   Właśnie miała popełnić największą głupotę swojego życia. Chciała skrzywdzić najlepszego faceta pod słońcem. Takiego, którego inni będą jej zazdrościć. A jednak każda cząstka jej ciała mówiła, że to co zamierza zrobić jest zgodne z jej uczuciami. Serce krzyczało najgłośniej. Dosyć oszukiwania siebie i innych.
 
Kochasz go?

   Widziała jak Michał wychodzi z sali i w tym momencie podjęła decyzję. Choć to głupi i naiwne, to czuła całą sobą, że tak właśnie powinno być.
   - Szymon…
   Nie zważała, że przerywa urzędniczce, że zakłóca całą uroczystość, że burzy spokój swojego narzeczonego. On już czuł, że coś jest nie tak. Spojrzał na nią z bólem, ale bez żadnej pretensji. Zawsze miał wrażenie, że czegoś w ich relacjach brakuje, ale tłumaczył sobie, że to przyjdzie z czasem. Nie przyszło i już nigdy nie miało nadejść.
   - Jesteś wspaniałym człowiekiem, ale ja… Przepraszam, nie kocham cię. Wybacz.
   Nie było to łatwe, spojrzeć mu prosto w oczy i powiedzieć prawdę. Tą bolesną, ale szczerą prawdę. Przez moment miała wrażenie, że w oczach chłopaka pojawiły się łzy…
   Ale potem ku jej zaskoczeniu chłopak uśmiechnął się lekko i kiwnął głową. Chciała mu jeszcze powiedzieć, że na nią nie zasługuje, że jeszcze spotka kogoś z kim będzie szczęśliwy, że nigdy nie chciała by przez nią cierpiał. Nie musiała mu tego mówić. On to wiedział. Wiedział też, że jest zdolna do miłości, ale tym uczuciem już dawno obdarzyła innego mężczyznę.
   Zdjęła pierścionek z palca i podała mu. To prezent od niego, dowód jego uczuć. Wziął go i zacisnął dłoń. Ona rzuciła mu ostatnie przepraszające spojrzenie i wybiegła.

  Nie kocham go. Kocham ciebie. Pomimo wszystko.

   Znalazła go na zewnątrz. Zdecydowanie za szybko. Nie zdążyła ułożyć sobie słów, które mu powie, nie zdążyła nastawić się na to spotkanie. Chociaż… Na jego widok serce rwało się w piersi, jak pies na widok swojego dawno nie widzianego pana. On był panem jej życia.
   Podeszła do niego. Stanęła na wprost, tak by ich spojrzenia mogły swobodnie się spotkać. Chciała rzucić się mu na szyję, uścisnąć, pocałować… Jednocześnie chciała przypomnieć mu wszystko co jej zrobił, chciał by przeżył taki ból jaki ona przeżyła.
   - Mam tylko jedno pytanie. Kochasz mnie?
   Nie odpowiedział. Złapał ją i mocno przytulił do siebie. Mieli sobie jeszcze wiele do wyjaśnienia, ale teraz nie miało to żadnego znaczenia. Byli razem, stanowili jedność. Ich uczucie na nowo odżyło, jakby po tej rozłące stając się jeszcze silniejsze.
   - Nienawidzę tego jak bardzo cię kocham.
   Wtuliła się mocno w jego ramiona. Nie wiedziała co ją czeka, z tym człowiekiem nie można było być niczego pewnym. Nie wiedziała czy za jakiś czas znów nie postawi jej przed faktem dokonanym i wyjedzie gdzieś w świat. Nie wiedziała czy nie czekają ją kolejne wylane łzy.
   Kochała go i to było silniejsze od każdej obawy. Liczył się tylko on. Jej kochany Michał.

I will be your guardian when all is crumbling
I'll steady your hand
 
 
***
Kolejna niespodzianka. Mam nadzieję, że miła.
Krótkie wyjaśnienie: 19 dnia każdego miesiąca będzie się tu pojawiała jedna krótka historia, także już zapraszam za miesiąc.
Jeśli chodzi o bohatera, to sama musisz sobie dopowiedzieć o którego Michała chodzi. Ale myślę, że zgadniesz.
Przepraszam za błędy jeśli się pojwiły.
Na zagrajmy-pozorami notka dopiero za tydzień.
Do zobaczenia w domu.

1 komentarz:

  1. Po raz drugi mnie pozytywnie zaskoczyłaś;) Domyślam się, o którego Michała chodzi, ale mi odpowiesz w domu. Jedno pytanie: dlaczego tylko raz w miesiącu!?:)

    OdpowiedzUsuń