Nigdy nie stałam na drodze do twojej kariery.
Gotowa byłam poświęcić wiele byś tylko spełnił swoje marzenia. To miłość
pozwalała mi wytrwać, kiedy czułam się odsunięta na drugi tor. Wiążąc się z
tobą powinna była przewidzieć, że tak będzie. Że taki facet jak ty, z tak
dużymi ambicjami zrobi wszystko byle tylko osiągnąć swój cel. Nawet jeśli
ucierpi na tym odrobinę jego życie prywatne. Przecież za to cię kochałam… Nadal
kocham. Za wolę walki. Za uparte dążenie do celu. Za godzenie się z porażkami.
Z wytrwałość i odwagę. Za chęć rozwoju swoich talentów, których Bóg ci nie
poskąpił.
Dziś, stojąc na płycie wrocławskiego lotniska
przeklinam to wszystko. Teraz chcę, byś rzucił w cholerę całą tą siatkówkę i
został ze mną. Tylko ze mną.
Początki naszej znajomości były piękne. Pamiętasz?
Tak bardzo się o mnie starałeś, tak bardzo dbałeś. Wtedy, choć przez krótką
chwilę to ja byłam najważniejsza. Ja byłam tą jedyną, niezwykłą i wyjątkową.
Teraz żałuję, że tak się czułam. Wtedy zakiełkowała we mnie nadzieja, że będzie
już tak zawsze. Zakiełkowała i wyrosła, ale nie jak piękna roślina, ale chwast,
którego nie można się pozbyć. Coraz trudniej było mi pogodzić się z tym ile
czasu spędzasz ze mną. Treningi, wyjazdy, mecze. Czasami fotografia musiała
zastąpić twoją obecność. Nie skarżyłam się. Nie miałam odwagi powiedzieć ci, że
jest coś nie tak. Byłeś taki szczęśliwy. Robiłeś to co kochałeś, to co miałeś
zapisane w genach. Osiągałeś sukcesy. Byłam taka dumna, kiedy po kolejnym
turnieju wracałeś z nagrodą w dłoni i medalem na szyi. Te momenty były
najpiękniejsze, bo ty upajałeś się kolejnym zwycięstwem, a ja miałam ciebie na
trochę dłużej.
Nerwowo patrzysz na zegarek. Czeka cię kolejny lot.
Nie znosisz tego, choć publicznie ogłosiłeś, że strach jest już dawno za tobą,
że uporałeś się z nim. Oboje dobrze wiemy, że jest inaczej, ale żadne z nas nie
mówi tego głośno. Jakie to ma w tej chwili znaczenie? Mniejsze od zera. Teraz
ważne jest to, czy odważę się powiedzieć ci prawdę.
Obok stoją
twoi rodzice. Aż kipią z dumy. Im nie przeszkadza, że wyjeżdżasz z kraju. Są
przyzwyczajeni do takiego stanu rzeczy. Oni nauczyli cię tak żyć. Mi nikt nie
pokazał takiego sposobu na egzystencję. Przez tyle lat byłam przyspawana do
jednego miejsca. Dopiero ty pokazałeś mi ile tracę…
Próbuję przekazać ci wszystko bez słów, ale marnie
mi to wychodzi, bo tylko uśmiechasz się, a potem delikatnie obejmujesz. Tak
bardzo chciałabym wiedzieć czy będziesz tęsknił tak samo mocno jak ja. Powinnam
być pewna twoich uczuć, w końcu już tyle razy udowodniłeś mi, że nie jestem w twoim życiu tylko przejściowym
epizodem, ale w tej chwili nie potrafię zatrzymać w sobie tej ufności…
Nie chcę żebyś wyjeżdżał. Pierwszy raz w życiu
żałuję, że nie jestem cholerną egoistką i nie zatrzymuję cię w Polsce.
Dokładnie pamiętam dzień, kiedy dowiedziałam się o twojej decyzji. Domyślałam
się wcześniej co planujesz, chociaż nie mówiłeś o tym głośno. Bałam się momentu
kiedy usłyszę, że wyjeżdżasz. Że zostawisz mnie samą.
Doskonale wiedziałeś, że nie pojadę z tobą. I
doskonale widziałeś, że gdyby chodziło o każde inne miejsce na ziemi, nie
zawahałbym się ani sekundę i rzuciła wszystko byle tylko być blisko ciebie. Tam
nie mogłam pojechać. Mimo, że świat się zmieniał, ten kraj, ludzie tam
mieszkający nadal powodowali we mnie złe emocje. Wiedziałam, że tobie chodzi o
aspekt sportowy i finansowy, ale trudno mi było się pogodzić z twoją decyzją.
Co miałam zrobić? Moje życie bez ciebie nie ma racji bytu. Dlatego zostaję w
Polsce i odliczać będę dni do twojego powrotu. Dwa lata. Tak niewiele. Dla mnie
to wieczność.
- Bartek…
Muszę powiedzieć ci coś ważnego. Coś bardzo
ważnego. Powinnam była zrobić to już wcześniej, ale nie miałam odwagi. Byłeś
tak zajęty przygotowaniami do rozpoczęcia nowego rozdziału w swoim życiu, że
nie chciałam dodatkowo zawracać ci głowy. Teraz już nie mogę odkładać tego na
później.
- Muszę ci coś powiedzieć…
Nie przestajesz się uśmiechać, choć w twoich oczach
dostrzegam nutkę bólu. To paradoksalnie dodaje mi odwagi. Zdaję sobie sprawę,
że dla ciebie to też nie była łatwa decyzja. Twoje uczucia w stosunku do mnie
nie pozwalały ci w spokoju spakować walizek i jechać myśląc tylko o tym co
będzie, a nie o tym co jest.
- Wiem, co chcesz mi powiedzieć.
Moje zaskoczenie jest autentyczne. Nie sądziłam, że
wiesz. A może się tylko domyślasz? Bo skąd niby miałbyś wiedzieć, z nikim nie
podzieliłam się moją tajemnicą. Chciałam, żebyś to ty pierwszy się dowiedział.
- Ja też cię kocham.
Twoje miękkie wargi na moment zaburzają mój rytm
myślenia. Mam ochotę wtopić się w ciebie, tak by już nigdy nic nas nie
rozdzieliło. Jednocześnie, kiedy nasza malutka chwila intymności dobiega końca
mam ochotę się rozpłakać.
Twoi rodzice podchodzą bliżej, a to oznacza, że
czas się pożegnać. Nienawidzę tego momentu. Żaden inny moment w życiu nie jest
tak przygnębiający.
- Nie płacz, niedługo przylatuję na mecz do Łodzi,
szybko minie.
Tak, wiem. Musze jakoś pogodzić się z nowym stanem
mojego życia. Muszę jakoś pogodzić się z tym, że kiedy jutro się obudzę ciebie
nie będzie przy mnie. Że nie wrócisz z treningu z całą masą żartów i anegdot.
Że nie rzucisz swojej torby na środku salonu i nie przytulisz mnie na
powitanie. Że nie pójdziemy na spacer. Że nie będziemy razem słuchać nowej
płyty twojego ulubionego zespołu.
Tak, będziemy ze sobą rozmawiać. Na początku
często, potem coraz rzadziej. Tak bardzo się boję. Boję się, że tak odległość
szybko zniszczy to co razem budowaliśmy.
- Bartek, posłuchaj mnie…
Zanim wyjedziesz musisz wiedzieć. To być może
najważniejsza wiadomość w moim życiu. Może w twoim też. Chcę żebyś wiedział.
Masz prawo.
- Bartek złożyłam papiery…
Odwracasz się. Pojawia się zmarszczka na twoim
czole. Na usta ciśnie ci się pytanie, ale chyba sam domyślasz się o co chodzi,
bo uśmiechasz się jak małe dziecko w Wigilię na chwilę przed otwarciem prezentu.
- Zdecydowałaś się jednak?
Kiwnęłam głową. Poczucie ulgi spłynęło po moim
ciele. Rozumiałeś moją decyzję i akceptowałeś ją. Byłeś nawet… szczęśliwy. Bo
jak inaczej wytłumaczyć twoje zachowanie? Czy mocne zamknięcie mnie w uścisku
nie oznacza pełnej aprobaty?
- Tak się cieszę, kochanie, tak się cieszę…
Nie mogę powstrzymać uśmiechu. Nagle wszystko staje
się prostsze.
- Zobaczysz, że jakoś razem damy radę. Moskwa nie
jest taka zła…
Odsuwam się od ciebie. Chyba się nie zrozumieliśmy.
Z moich ust nie padło nic na temat wyjazdu do Moskwy. Nie o to chodziło.
Dostrzegasz, że nastąpiła pomyłka. Tak jak ja
czujesz się skołowany.
- Bartek ja nie miałam na myśli tego, że chcę z
tobą jechać… Ja… złożyłam papiery adopcyjne…
Nie wiem, jaki masz wyraz twarzy. Trochę boję się
spojrzeć ci prosto w oczy. Tak, nie powinnam podejmować takiej decyzji
samodzielnie, ale czy ty tak samo nie potraktowałeś mnie w kwestii zmiany
klubu. Mnie też to dotyczyło. Nie chcę się na tobie odgrywać, ale powinieneś
zrozumieć.
- Jak…?
Nie jesteś w stanie dokończyć pytania. Wiem, że to
dla ciebie trochę szokujące, ale powinieneś był domyślić się, że tak właśnie
postąpię. Pawełek mnie potrzebował i byłam pewna, że ty też przejąłeś się jego
losem.
- Chcę zaadoptować Pawełka.
Milczysz. Nie potrafisz wydobyć z siebie żadnego
słowa. Nie mam pojęcia jakie są teraz twoje myśli, ale decyzji nie zmienię.
Może to podłe z mojej strony, że nie powiedziałam
ci tego wcześniej, że nie skonsultowałam z tobą tej decyzji. Próbowałam ci
powiedzieć, ale miałeś tyle zajęć, tyle innych własnych spraw, że nie
wystarczyło czasu by spokojnie porozmawiać. Chociaż powinieneś się domyśleć,
doskonale znałeś sytuację w mojej rodzinie.
- Bartek, chcę się zaopiekować Pawełkiem, on mnie
potrzebuje…
- Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?
Mam ci to wszystko tłumaczyć? Powinieneś doskonale
wiedzieć dlaczego.
- Nie było czasu…
- Czyli to moja wina.
Nie chciałam, żeby rozmowa przybrała taki obrót.
Nie teraz.
- Bartek kocham cię, ale Pawełek mnie potrzebuje,
dobrze wiesz, że jeśli ja się nim nie zajmę trafi do obcych ludzi…
Życie dość brutalnie obeszło się z moją siostrą i
teraz cierpiała nie tylko ona, ale i jej synek. Ona nie była w stanie zapewnić
Pawełkowi bezpieczeństwa i opieki. Kochała swoje dziecko, ale nie była w stanie
odpowiednio się nim zająć. Tylko ja mogłam jej pomóc. Pokochałam tego brzdąca i
obje ustaliłyśmy, że to ja przejmę jej rolę.
Znałeś doskonalę i sytuację mojej siostry i to, że
Pawełek coraz częściej przebywał w naszym mieszkaniu. Wydawało mi się, że
ciebie też zauroczył i nie będziesz miał nic przeciwko, by zagościł w naszym
życiu na stałe. Myliłam się…
- Nie mogę uwierzyć, że podjęłaś taką decyzję bez
uzgodnienia ze mną. Wiesz z czym to się liczy?
Dlaczego twoje spojrzenie jest takie chłodne?
- Doskonale wiem z czym wiąże się adopcja. A ciebie
i tak przez dwa lata nie będzie z nami, więc…
Nie dokończyłam. Nie chciałam, żeby tak to
zabrzmiało. Tak, chciałam, żebyś został, żebyś nigdzie nie wyjeżdżał. Ale skoro
już decyzja została podjęta, to chciałam, żebyś wiedział, że będę na ciebie
czekać. Bez względu na wszystko.
Teraz widzę, że nie konsultując z tobą sprawy
Pawełka zupełnie odsunęłam cię ze swojego życia.
- Bartek, przepraszam…
- Muszę już iść.
Odchodzisz. Zostawiasz mnie jedynie z niepewnością.
Zupełnie nie wiem co dalej. Nie wiem co z nami. Czy nasz związek może się tak
po prostu teraz skończyć?
Nie tak miało to wyglądać. Oczywiście, to nie mogła
być radosna chwila, bo rozstania nigdy nie będą owiane szczęściem. Ale powinna
być przepełniona nadzieją. Bo przecież nie rozstajemy się na zawsze. Tak
przynajmniej mi się wydawało…
Oddaliliśmy się od siebie i to w dość newralgicznym
momencie. I żadne z nas nie wie czy uda nam się wrócić. Do tego stanu, który
można nazwać naszą harmonią.
Procedura adopcyjna trwała prawie pół roku. Trochę
na własne życzenie zostałam z tym sama. Chociaż doskonale zdawałam sobie
sprawę, że przecież nie było żadnej siły, która kazałaby ci zostać w Polsce.
Może gdybyśmy byli szczerzy wobec siebie miałabym chociaż twoje słowne
wsparcie. A tak musiałam sama sobie z tym wszystkim poradzić.
Dzięki Bogu nasz kontakt zupełnie się nie urwał.
Nie można tak po prostu wyrzucić z pamięci tych wszystkich spędzonych chwil.
Starałam się jak mogłam by chociaż w tych krótkich rozmowach telefonicznych
przekazać ci, że tęsknię, że czekam, ale ty trzymałeś mnie na dystans.
Nadszedł dzień kiedy miałeś wrócić do Polski, by
wspomóc naszą kadrę narodową. Sama nie wiedziałam jak się zachować. Pojechać po
ciebie na lotnisko czy raczej zaczekać w mieszkaniu. Bałam się tej chwili, a
jednocześnie nie mogłam się jej doczekać. Całe szczęście to twoja rodzina
wzięła sprawy w swoje ręce i na dzień przed twoim przylotem dostałam telefon od
twojej mamy. Mieliśmy razem pojechać na lotnisko.
Twoi rodzice wprawdzie wiedzieli o całej sprawie z
Pawełkiem, ale nie mieli świadomości jak to wpłynęło na nasz związek. Przez te
wszystkie miesiące żyli w przekonaniu, że ich syn, pomimo tego, że zostawił
ukochaną w kraju, czuje się dobrze. I jest szczęśliwy bo robi to co kocha.
Żadne z nas nie chciało wyprowadzać ich z tego błędu.
Zabrałam ze sobą Pawełka. Twoi rodzice tylko
uśmiechnęli się na jego widok, a ja wiedziałam, że po głowach krążą im teraz
myśli o wnukach. Jak wiele bym dała, żeby w ten sposób traktowali Pawła. I
żebyś ty potraktował go jako członka naszej rodziny. O ile ta rodzina jeszcze
istnieje…
Czekaliśmy aż skończy się odprawa, a ja nie mogłam
opanować drżenia rąk. Jeszcze chwila i pojawisz się razem z tłumem innych
ludzi.
Podczas tego sezonu raz byłeś w Polsce. Nie
spotkaliśmy się. Miałam wtedy mnóstwo spraw na głowie, ale tak naprawdę to
bałam się. Tak jak teraz.
Pojawiasz się. Pierwsi podbiegają do ciebie
rodzice. Zmieniłeś się. Ciężkie rosyjskie warunki dały ci w kość. Jak zawsze wzbudzasz
ogromne zainteresowanie. A moje serce tak łomocze, jakby chciało się uwolnić i
pognać do ciebie…
Przytulasz matkę po czym zauważasz mnie i Pawła.
Nasze spojrzenia krzyżują się i spływa po mnie jakaś dziwna ulga. Wróciłeś.
Podchodzisz do nas, a ja mocniej ściskam dłoń
Pawełka. Stajesz przede mną, a ja kompletnie nie wiem co zrobić. Nie wiem co
powiedzieć, jak się zachować.
Ty też nic nie mówisz. Tylko patrzysz to na mnie,
to na Pawła.
- Cieszę się, że jesteś.
Udaje mi się wydukać to zdanie, a gardło mam tak
zaciśnięte, że nie jestem już w stanie powiedzieć nic więcej. A tak bardzo bym
chciała.
- Tak, ja też się cieszę.
Coś w tonie twojego głosu sprawia, że ogarnia mnie niepokój. Nie tak wyobrażałam sobie to spotkanie. A ty na domiar złego tylko muskasz mój policzek, po czym odchodzisz. Twoi
rodzice patrzą na to ze zdziwieniem. Pawełek zaczyna płakać.
Te wszystkie miesiące oczekiwań okazały się tylko
próżną nadzieją. Wróciłeś, ale nie do mnie.
Gdybyś chociaż miał odwagę powiedzieć mi to prosto w oczy…
Opuszczasz lotnisko razem ze swoją rodziną, do
której ja już nie należę. Teraz muszę skupić się tylko na Pawełku i na Sylwii.
Ponownie muszę na nauczyć się żyć.
Bez ciebie.