Damian leżał
na łóżku i odbijał piłkę, która po zderzeniu z białym sufitem, jakby
przyciągana magnezem wracała w jego palce. Trener kazał mu ćwiczyć odbicie
palcami. Damian początkowo uznał to za głupi pomysł,
ale słowa trenera były święte i trzeba było się do nich stosować.
Znudzony
trochę tym monotonnym zajęciem złapał piłkę w momencie kiedy drzwi do pokoju
otworzyły się i weszła jego matka.
- Mamo –
zajęczał z grymasem ma twarzy – Mogłabyś choć raz zapukać?
- Wybacz skarbie.
- I nie
nazywaj mnie skarbem, to obciach – oburzył się, na co mama uśmiechnęła się pod
nosem.
- Dzwoni Gosia
– oznajmiła, na co Damian pędem zerwał się z łóżka i pognał na korytarz, gdzie
jego ojciec zamontował telefon. Było to złe miejsce na tego typu urządzenie, bo
nie zapewniało żadnej prywatności, a Damian ostatnimi czasy potrzebował jej
coraz więcej. W związku z tym sztorcował rodziców by sprawili mu telefon
komórkowy, ale oboje zgodnie uznali, że jak zasłuży, to sprawią mu taki prezent
na gwiazdkę. A był dopiero sierpień.
Damian złapał
za słuchawkę i przycisnął do ucha. Nie zdążył nic powiedzieć, kiedy usłyszał
melodyjny głos koleżanki.
- „A może byś
tak Damian wpadł popedałować?”
- Gośka!
Małgosia
rozchichotała się po drugiej stronie, a Damianowi aż czoło zmarszczyło się ze
złości. Mała Jankowska od kiedy tylko usłyszała w radio przebój Lecha Janerki,
przy każdej okazji katowała nim Damiana. A on zirytowany czasem odpowiadał jej
zbyt ostro i przez kilka dni nie odzywała się do niego. Później wszystko
wracało do normy.
- To
wpadniesz, czy nie?
Gosia
opanowała już chichot, a Damian trochę się rozchmurzył. Jazda na rowerze była o
wiele ciekawsza niż popołudnie spędzone z rodzicami.
- Zaraz będę –
odłożył słuchawkę i złapał za czapkę – Mamo idę na rower! – oznajmił i wciągnął
z buty.
- Z Gosią? –
zainteresowała się jego rodzicielka.
- Tak. A co? –
burknął, bo nigdy nie lubił tych matczyny pytań. Zawsze miał wrażenie, że kryje
się za nimi jakiś podtekst, ale nigdy nie wiedział jaki.
- Nic, nic
skarbie. Baw się dobrze.
- Miałaś nie
nazywać mnie skarbem – mruknął, ale jego mama już tego nie usłyszała, bo w
kuchni głośno grało radio, a w garnkach bulgotała kolacja.
Damian wybiegł
na podwórko i okazało się, że Gosia już na niego czeka. Stała oparta o swój
biały rower i postukiwała nogą o asfalt.
- Grzebiesz
się dłużej od Anki – już na wstępie spiorunowała go wzrokiem, na co Damian
skrzywił się, ale i zachwycił, bo Gosia wyglądała dziś szczególnie ładnie.
- Muszę iść po
rower – oznajmił, a ona popędziła go z dość niecierpliwym wyrazem twarzy.
Damian wrócił
do budynku. Rower trzymał w piwnicy i okazało się, że zapomniał wziąć do niej
kluczy. Musiał wrócić do mieszkania, zignorować pytające spojrzenie matki i
pędem wyprowadzić swój pojazd.
Ale Gosi już
nie było.
Damian
zdezorientowany rozejrzał się dookoła, ale nigdzie nie dostrzegł dziewczyny.
Przez chwilę stał kompletnie zdumiony całą sytuacją, bo przecież nie było go
raptem kilka minut. Ale zaraz doszedł do wniosku, że koleżanka zniecierpliwiła
się i sama ruszyła, wiedząc, że zaraz ją dogoni.
Szybko
wskoczył na rower i ruszył ich ulubiona trasą. Po przejechaniu kilku kilometrów
zaczął się lekko niepokoić. Gosi nigdzie nie było.
Dojechał aż
nad staw, gdzie zwykle robili sobie krótki odpoczynek, ale tutaj też jej nie
zastał. Niepokój ogarnął go całego. Nie wiedział co ma zrobić. Jechać dalej?
Szukać jej? Wrócić?
Jakoś nie mógł
uwierzyć, żeby Gosia zrobiła mu taki kawał. To do niej nie pasował. Ale też nie
chciał pogodzić się z myślą, że coś mogło się stać. Może dziewczyna wróciła do
domu? Musi wrócić i się o tym przekonać.
Kiedy już
podjął decyzję zrobiło mu się jakoś lżej na sercu. Kiedy pedałował w kierunku
swojego osiedla był niema przekonany, że zobaczy Gośkę z tym jej ironicznym
wyrazem twarzy i oznaką wiecznego zniecierpliwienia.
Zostawił rower
pod blokiem i wbiegł do mieszkania. Jego mama siedziała z książką w salonie.
- Damian, to
ty? Stało się coś? – kiedy zobaczyła wyraz twarzy syna szybko domyśliła się, że
coś musiało się stać.
- Była tu
Gosia? Albo może dzwoniła?
- Gosia?
Myślałam, że jest z tobą.
- No właśnie
nie. Nie wiem gdzie jest.
Damian opadła
na fotel kompletnie wyczerpany i wystraszony. Jego mama szybko jednak zmusiła
syna do opowiedzenia wszystkiego, a potem wykonała telefon do rodziców Gosi. Dziewczyny
nie było w domu.
Zaczęła się
prawdziwa nerwówka, strach przeplatał się z nadzieją, wszystko stanęło na
głowie. Nikt dziewczyny nie widział, nikt nie miał pojęcia co się z nią stało.
Ostatnią osobą, która miała z nią kontakt był Damian, ale on pojęcia nie miał
co się stało z jego koleżanką. Zaczęły go trapić wyrzuty sumienia, że gdyby od
razu wziął klucz, a nie musiał wracać po niego do mieszkania, to może nic złego
by się nie wydarzyło. Ogłoszono poszukiwania Gosi, rozesłano jej zdjęcie do
telewizji, razem z policją współpracowała duża grupa ludzi z miasta. Jednak po
dziewczynie ślad zaginął. Zupełnie jakby zapadła się pod ziemię.
Rodzice
Damiana widząc jak zły wpływ ma na syna to wydarzenie, sprzedali mieszkanie i
wyjechali do innego miasta. Chcieli tam zacząć życie od nowa. Ale Damian nie
zapomniał o swojej przyjaciółce. I przez wszystkie następne lata hodował w
sobie nadzieję, że Gosia kiedyś do niego zadzwoni i zanuci mu do słuchawki:
A może byś tak Damian wpadł popedałować?
- Damian?
Damian! Mówię do ciebie!
Damian ocknął
się z zadumy. Jego kolega Michał, stał tuż nad nim i wrzeszczał mu do ucha.
- Mały, co się
z tobą dzieje? Wyglądasz jakbyś myślami był na innej planecie.
- Wydawało mi
się… Nieważne. Co mówiłeś?
Michał tylko
pokręcił głową. Damian zachowywał się tak od dłuższego czasu. Ciągle chodził
zamyślony i czasami zupełnie nie kontaktował.
- Mi możesz
powiedzieć co cię tak gnębi.
Michał już nie
raz próbował wyciągnąć z kolegi powód jego dziwnego zachowania, ale za każdym
razem Damian nabierał wody w usta. Teraz tez przemilczał to pytanie.
- Jak chcesz.
Ale chodź już. Monika ciągle do mnie wydzwania i pyta ile jeszcze czasu zajmą
nam te zakupy. A przecież prezent dla Łaski jest wybrać trudniej niż dla mojej
matki. Damian czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Damian nie
odpowiedział. Wpatrywał się w miejsce gdzie nieznajoma kobieta przeglądała
koszulki na wieszakach. Jak zahipnotyzowany skanował wzrokiem całą jej postać.
Nie mógł mieć pewności… Ale intuicja pchała go w jej stronę…
- Damian?
Michał ze
zdumieniem patrzył jak jego kolega powoli zmierza w kierunku kobiety. Jak na
jego twarzy maluje się niedowierzanie.
Ale Damian
zachłysnął się pewnością, że to ona i już nic nie było w stanie go powstrzymać.
- Gosia? To
ty?
Kobieta
podskoczyła przestraszona. Jej twarz nie miała już oznak tej buty i wiecznego
zniecierpliwienia, które Damian zapamiętał. Teraz gościła tam pokora, znajomość
trudów życia, a w oczach pewien rodzaj odrobiny szczęścia.
- Musiał mnie
pan z kimś pomylić – odpowiedziała kobieta. Szybko upchnęła oglądaną bluzkę na
miejsce i odsunęła się od Damiana, jakby przestraszona jego nagłym pojawieniem
się. Ale on nie zamierzał tak łatwo zrezygnować.
- Gośka, wiem
że to ty. Zaczekaj!
Kiedy kobieta
wybiegła ze sklepu, Damian rzucił się w pogoń za nią, ale zatrzymał go Michał,
który rozumiał z tej sytuacji tyle co nic.
- Damian, na
miłość Boską, co ty wyprawiasz?!
- To Gosia,
muszę ją dogonić! To moja Gosia!
- Kto?
Ale Michał nie
uzyskał odpowiedzi na to pytanie, bo Damian zaczął się z nim szarpać. Zaczęli
zwracać na siebie uwagę, więc Michał wyprowadził kolegę na zewnątrz i tam
doprowadził go do porządku.
- Co ty
odwalasz?! – naskoczył na Damiana, ale ten zupełnie nie przejął się gniewem
kolegi.
- To była
Gośka. Czemu nie pozwoliłeś mi za nią iść?
- A ty czasem
nie zapomniałeś, że w domu czeka na ciebie żona? Człowieku opamiętaj się.
- Ty nic nie
rozumiesz – jęknął Damian. Miał całkowitą pewność, że to była ona. Po tylu
latach udało mu się ją odnaleźć. Tylko dlaczego przed nim uciekła? Może go nie
poznała? Może powinien zagadać do niej jakoś tak delikatniej i bardziej
neutralnie? Ale jak miał to zrobić, skoro na jej widok o mało co nie oszalał ze
szczęścia?
- Lepiej już
wracajmy. Prezent dla Łaski kupię sam – zadecydował Michał, a Damianowi było już
wszystko jedno.
- Kochanie,
twój telefon dzwoni.
Damian
niechętnie zwlókł się z kanapy. Od czasu tamtego zajścia w sklepie jakoś
stracił ochotę do wszystkiego. Znalazł telefon w kieszeni bluzy. Trochę się
zdziwił, kiedy na wyświetlaczu nie ukazał się numer telefonu, ale mimo to
postanowił odebrać.
- Tak,
słucham?
- A może byś
tak Damian wpadł popedałować?
Kiedy to
usłyszał serce mu stanęło. To była ona. To na pewno była ona.
- Gosia? To
naprawdę ty?
- Tak Damian.
Przepraszam, że w tym sklepie uciekłam, ale nie spodziewałam się, że cię
spotkam. Trochę się przestraszyłam. Przepraszam.
- Matko
kochana, Gośka! Gdzie ty byłaś przez te wszystkie lata? Co się wtedy stało?
Przez chwile w
słuchawce dominowała cisza. Damian zaczął tracić nadzieję, że dowie się czegokolwiek,
kiedy Gosia się odezwała.
- Ja już nie
jestem tym kim byłam kiedyś Damian. Moi rodzice nie wiedzą, że żyję i
chciałabym, żeby tak pozostało. Lepiej będzie jeśli uznają mnie za zmarłą. Ty
też tak zrób Damian. Masz już swoje ułożone życie. Nie chce ci tego psuć. Byłeś
najlepszym kumplem jakiego miałam i strasznie żałuję, że to wszystko tak się
potoczyło. Ale widocznie tak miało być. Jutro już mnie tu nie będzie. Żegnaj
Damian.
- Ale Gosia,
zaczekaj…
Jej głos
zanikł. Damian mówił już tylko go telefonu. On go nie słyszała.
- Coś się
stało?
Popatrzył na
żonę. Przez krótką chwilę bił się z myślami, aż w końcu podjął decyzję.
- Nic takiego.
Michał dzwonił, że dalej ma problem z kupieniem prezentu drugiemu Michałowi.
- To może
niech się poradzi Moniki. Kobiety chyba lepiej sobie radzą z tymi sprawami.
- Pewnie tak –
zgodził się i przytulił żonę. Przez krótką chwilę miał nadzieję na to, że Gosia
ponownie zagości w jego życiu. Ale ta nadzieja prysła. On też już nie był tym
samym człowiekiem co kiedyś. Zatrzymał ją w swojej pamięci, ale jako osobę,
która już odeszła nie ma szansy na powrót. Pozostawił tylko te dobre
wspomnienia, bo takich miał najwięcej. A kiedy później urodziła mu się córeczka
przekonał żonę by nadać jej imię Małgosia. I często razem z nią słuchał Lecha
Janerki.
A może byś tak Damian wpadł popedałować?
***
Wiem, że miał być Heniek, ale się z nim nie wyrobiłam. Jest za to Damian i to Damian, który właściwie pojawił się niespodziewanie i początkowo miał być zupełnie inny. Ale jest jak jest.
Do napisania za miesiąc.
A może byś tak Damian wpadł popedałować?
***
Wiem, że miał być Heniek, ale się z nim nie wyrobiłam. Jest za to Damian i to Damian, który właściwie pojawił się niespodziewanie i początkowo miał być zupełnie inny. Ale jest jak jest.
Do napisania za miesiąc.
Nic nie szkodzi, że się nie wyrobiłaś. Mam dużo czasu, więc poczekam na Heńka i na kolejne historie;)
OdpowiedzUsuńPS. Historia oczywiście mi się podobała:)
OdpowiedzUsuń