19 lutego 2014

Damian



Damian leżał na łóżku i odbijał piłkę, która po zderzeniu z białym sufitem, jakby przyciągana magnezem wracała w jego palce. Trener kazał mu ćwiczyć odbicie palcami. Damian początkowo uznał to za głupi pomysł, ale słowa trenera były święte i trzeba było się do nich stosować.
Znudzony trochę tym monotonnym zajęciem złapał piłkę w momencie kiedy drzwi do pokoju otworzyły się i weszła jego matka.
- Mamo – zajęczał z grymasem ma twarzy – Mogłabyś choć raz zapukać?
- Wybacz skarbie.
- I nie nazywaj mnie skarbem, to obciach – oburzył się, na co mama uśmiechnęła się pod nosem.
- Dzwoni Gosia – oznajmiła, na co Damian pędem zerwał się z łóżka i pognał na korytarz, gdzie jego ojciec zamontował telefon. Było to złe miejsce na tego typu urządzenie, bo nie zapewniało żadnej prywatności, a Damian ostatnimi czasy potrzebował jej coraz więcej. W związku z tym sztorcował rodziców by sprawili mu telefon komórkowy, ale oboje zgodnie uznali, że jak zasłuży, to sprawią mu taki prezent na gwiazdkę. A był dopiero sierpień.
Damian złapał za słuchawkę i przycisnął do ucha. Nie zdążył nic powiedzieć, kiedy usłyszał melodyjny głos koleżanki.
- „A może byś tak Damian wpadł popedałować?”
- Gośka!
Małgosia rozchichotała się po drugiej stronie, a Damianowi aż czoło zmarszczyło się ze złości. Mała Jankowska od kiedy tylko usłyszała w radio przebój Lecha Janerki, przy każdej okazji katowała nim Damiana. A on zirytowany czasem odpowiadał jej zbyt ostro i przez kilka dni nie odzywała się do niego. Później wszystko wracało do normy.
- To wpadniesz, czy nie?
Gosia opanowała już chichot, a Damian trochę się rozchmurzył. Jazda na rowerze była o wiele ciekawsza niż popołudnie spędzone z rodzicami.
- Zaraz będę – odłożył słuchawkę i złapał za czapkę – Mamo idę na rower! – oznajmił i wciągnął z buty.
- Z Gosią? – zainteresowała się jego rodzicielka.
- Tak. A co? – burknął, bo nigdy nie lubił tych matczyny pytań. Zawsze miał wrażenie, że kryje się za nimi jakiś podtekst, ale nigdy nie wiedział jaki.
- Nic, nic skarbie. Baw się dobrze.
- Miałaś nie nazywać mnie skarbem – mruknął, ale jego mama już tego nie usłyszała, bo w kuchni głośno grało radio, a w garnkach bulgotała kolacja.
Damian wybiegł na podwórko i okazało się, że Gosia już na niego czeka. Stała oparta o swój biały rower i postukiwała nogą o asfalt.
- Grzebiesz się dłużej od Anki – już na wstępie spiorunowała go wzrokiem, na co Damian skrzywił się, ale i zachwycił, bo Gosia wyglądała dziś szczególnie ładnie.
- Muszę iść po rower – oznajmił, a ona popędziła go z dość niecierpliwym wyrazem twarzy.
Damian wrócił do budynku. Rower trzymał w piwnicy i okazało się, że zapomniał wziąć do niej kluczy. Musiał wrócić do mieszkania, zignorować pytające spojrzenie matki i pędem wyprowadzić swój pojazd.
Ale Gosi już nie było.
Damian zdezorientowany rozejrzał się dookoła, ale nigdzie nie dostrzegł dziewczyny. Przez chwilę stał kompletnie zdumiony całą sytuacją, bo przecież nie było go raptem kilka minut. Ale zaraz doszedł do wniosku, że koleżanka zniecierpliwiła się i sama ruszyła, wiedząc, że zaraz ją dogoni.
Szybko wskoczył na rower i ruszył ich ulubiona trasą. Po przejechaniu kilku kilometrów zaczął się lekko niepokoić. Gosi nigdzie nie było.
Dojechał aż nad staw, gdzie zwykle robili sobie krótki odpoczynek, ale tutaj też jej nie zastał. Niepokój ogarnął go całego. Nie wiedział co ma zrobić. Jechać dalej? Szukać jej? Wrócić?
Jakoś nie mógł uwierzyć, żeby Gosia zrobiła mu taki kawał. To do niej nie pasował. Ale też nie chciał pogodzić się z myślą, że coś mogło się stać. Może dziewczyna wróciła do domu? Musi wrócić i się o tym przekonać.
Kiedy już podjął decyzję zrobiło mu się jakoś lżej na sercu. Kiedy pedałował w kierunku swojego osiedla był niema przekonany, że zobaczy Gośkę z tym jej ironicznym wyrazem twarzy i oznaką wiecznego zniecierpliwienia.
Zostawił rower pod blokiem i wbiegł do mieszkania. Jego mama siedziała z książką w salonie.
- Damian, to ty? Stało się coś? – kiedy zobaczyła wyraz twarzy syna szybko domyśliła się, że coś musiało się stać.
- Była tu Gosia? Albo może dzwoniła?
- Gosia? Myślałam, że jest z tobą.
- No właśnie nie. Nie wiem gdzie jest.
Damian opadła na fotel kompletnie wyczerpany i wystraszony. Jego mama szybko jednak zmusiła syna do opowiedzenia wszystkiego, a potem wykonała telefon do rodziców Gosi. Dziewczyny nie było w domu.
Zaczęła się prawdziwa nerwówka, strach przeplatał się z nadzieją, wszystko stanęło na głowie. Nikt dziewczyny nie widział, nikt nie miał pojęcia co się z nią stało. Ostatnią osobą, która miała z nią kontakt był Damian, ale on pojęcia nie miał co się stało z jego koleżanką. Zaczęły go trapić wyrzuty sumienia, że gdyby od razu wziął klucz, a nie musiał wracać po niego do mieszkania, to może nic złego by się nie wydarzyło. Ogłoszono poszukiwania Gosi, rozesłano jej zdjęcie do telewizji, razem z policją współpracowała duża grupa ludzi z miasta. Jednak po dziewczynie ślad zaginął. Zupełnie jakby zapadła się pod ziemię.
Rodzice Damiana widząc jak zły wpływ ma na syna to wydarzenie, sprzedali mieszkanie i wyjechali do innego miasta. Chcieli tam zacząć życie od nowa. Ale Damian nie zapomniał o swojej przyjaciółce. I przez wszystkie następne lata hodował w sobie nadzieję, że Gosia kiedyś do niego zadzwoni i zanuci mu do słuchawki:
A może byś tak Damian wpadł popedałować?

- Damian? Damian! Mówię do ciebie!
Damian ocknął się z zadumy. Jego kolega Michał, stał tuż nad nim i wrzeszczał mu do ucha.
- Mały, co się z tobą dzieje? Wyglądasz jakbyś myślami był na innej planecie.
- Wydawało mi się… Nieważne. Co mówiłeś?
Michał tylko pokręcił głową. Damian zachowywał się tak od dłuższego czasu. Ciągle chodził zamyślony i czasami zupełnie nie kontaktował.
- Mi możesz powiedzieć co cię tak gnębi.
Michał już nie raz próbował wyciągnąć z kolegi powód jego dziwnego zachowania, ale za każdym razem Damian nabierał wody w usta. Teraz tez przemilczał to pytanie.
- Jak chcesz. Ale chodź już. Monika ciągle do mnie wydzwania i pyta ile jeszcze czasu zajmą nam te zakupy. A przecież prezent dla Łaski jest wybrać trudniej niż dla mojej matki. Damian czy ty mnie w ogóle słuchasz?
Damian nie odpowiedział. Wpatrywał się w miejsce gdzie nieznajoma kobieta przeglądała koszulki na wieszakach. Jak zahipnotyzowany skanował wzrokiem całą jej postać. Nie mógł mieć pewności… Ale intuicja pchała go w jej stronę…
- Damian?
Michał ze zdumieniem patrzył jak jego kolega powoli zmierza w kierunku kobiety. Jak na jego twarzy maluje się niedowierzanie.
Ale Damian zachłysnął się pewnością, że to ona i już nic nie było w stanie go powstrzymać.
- Gosia? To ty?
Kobieta podskoczyła przestraszona. Jej twarz nie miała już oznak tej buty i wiecznego zniecierpliwienia, które Damian zapamiętał. Teraz gościła tam pokora, znajomość trudów życia, a w oczach pewien rodzaj odrobiny szczęścia.
- Musiał mnie pan z kimś pomylić – odpowiedziała kobieta. Szybko upchnęła oglądaną bluzkę na miejsce i odsunęła się od Damiana, jakby przestraszona jego nagłym pojawieniem się. Ale on nie zamierzał tak łatwo zrezygnować.
- Gośka, wiem że to ty. Zaczekaj!
Kiedy kobieta wybiegła ze sklepu, Damian rzucił się w pogoń za nią, ale zatrzymał go Michał, który rozumiał z tej sytuacji tyle co nic.
- Damian, na miłość Boską, co ty wyprawiasz?!
- To Gosia, muszę ją dogonić! To moja Gosia!
- Kto?
Ale Michał nie uzyskał odpowiedzi na to pytanie, bo Damian zaczął się z nim szarpać. Zaczęli zwracać na siebie uwagę, więc Michał wyprowadził kolegę na zewnątrz i tam doprowadził go do porządku.
- Co ty odwalasz?! – naskoczył na Damiana, ale ten zupełnie nie przejął się gniewem kolegi.
- To była Gośka. Czemu nie pozwoliłeś mi za nią iść?
- A ty czasem nie zapomniałeś, że w domu czeka na ciebie żona? Człowieku opamiętaj się.
- Ty nic nie rozumiesz – jęknął Damian. Miał całkowitą pewność, że to była ona. Po tylu latach udało mu się ją odnaleźć. Tylko dlaczego przed nim uciekła? Może go nie poznała? Może powinien zagadać do niej jakoś tak delikatniej i bardziej neutralnie? Ale jak miał to zrobić, skoro na jej widok o mało co nie oszalał ze szczęścia?
- Lepiej już wracajmy. Prezent dla Łaski kupię sam – zadecydował Michał, a Damianowi było już wszystko jedno.

- Kochanie, twój telefon dzwoni.
Damian niechętnie zwlókł się z kanapy. Od czasu tamtego zajścia w sklepie jakoś stracił ochotę do wszystkiego. Znalazł telefon w kieszeni bluzy. Trochę się zdziwił, kiedy na wyświetlaczu nie ukazał się numer telefonu, ale mimo to postanowił odebrać.
- Tak, słucham?
- A może byś tak Damian wpadł popedałować?
Kiedy to usłyszał serce mu stanęło. To była ona. To na pewno była ona.
- Gosia? To naprawdę ty?
- Tak Damian. Przepraszam, że w tym sklepie uciekłam, ale nie spodziewałam się, że cię spotkam. Trochę się przestraszyłam. Przepraszam.
- Matko kochana, Gośka! Gdzie ty byłaś przez te wszystkie lata? Co się wtedy stało?
Przez chwile w słuchawce dominowała cisza. Damian zaczął tracić nadzieję, że dowie się czegokolwiek, kiedy Gosia się odezwała.
- Ja już nie jestem tym kim byłam kiedyś Damian. Moi rodzice nie wiedzą, że żyję i chciałabym, żeby tak pozostało. Lepiej będzie jeśli uznają mnie za zmarłą. Ty też tak zrób Damian. Masz już swoje ułożone życie. Nie chce ci tego psuć. Byłeś najlepszym kumplem jakiego miałam i strasznie żałuję, że to wszystko tak się potoczyło. Ale widocznie tak miało być. Jutro już mnie tu nie będzie. Żegnaj Damian.
- Ale Gosia, zaczekaj…
Jej głos zanikł. Damian mówił już tylko go telefonu. On go nie słyszała.
- Coś się stało?
Popatrzył na żonę. Przez krótką chwilę bił się z myślami, aż w końcu podjął decyzję.
- Nic takiego. Michał dzwonił, że dalej ma problem z kupieniem prezentu drugiemu Michałowi.
- To może niech się poradzi Moniki. Kobiety chyba lepiej sobie radzą z tymi sprawami.
- Pewnie tak – zgodził się i przytulił żonę. Przez krótką chwilę miał nadzieję na to, że Gosia ponownie zagości w jego życiu. Ale ta nadzieja prysła. On też już nie był tym samym człowiekiem co kiedyś. Zatrzymał ją w swojej pamięci, ale jako osobę, która już odeszła nie ma szansy na powrót. Pozostawił tylko te dobre wspomnienia, bo takich miał najwięcej. A kiedy później urodziła mu się córeczka przekonał żonę by nadać jej imię Małgosia. I często razem z nią słuchał Lecha Janerki.  
A może byś tak Damian wpadł popedałować? 

***
Wiem, że miał być Heniek, ale się z nim nie wyrobiłam. Jest za to Damian i to Damian, który właściwie pojawił się niespodziewanie i początkowo miał być zupełnie inny. Ale jest jak jest.
Do napisania za miesiąc.


2 komentarze:

  1. Nic nie szkodzi, że się nie wyrobiłaś. Mam dużo czasu, więc poczekam na Heńka i na kolejne historie;)

    OdpowiedzUsuń
  2. PS. Historia oczywiście mi się podobała:)

    OdpowiedzUsuń