Biel sukni
była zbyt wyjątkowa by włożyć ją na taką okazję. Dodatkowo ten przepych, bez
którego nie obeszłaby się matka, całkowicie utwierdził ją w przekonaniu, że
dobrze zrobiła. Dopiero kiedy będzie już na sto procent pewna, to włoży suknię
ślubną i stanie przed Bogiem razem z człowiekiem, który będzie jej towarzyszył
do końca.
Teraz
pewności jeszcze nie było, więc kościół miał zastąpić Urząd Stanu Cywilnego, a
białą suknię, zwykła kremowa sukienka do kolan i skromny bukiet. Nie zapowiadała się żadna
huczna uroczystość. Jedynie złożenie podpisów na akcie małżeństwa, włożenie
sobie obrączek i jeden toast, za zdrowie młodej pary i początek próby, która
jeśli przejdzie najtrudniejszy test, zakończy się w kościele. Ona tak to sobie
zaplanowała. Nie chciała wiązać się z kimś na całe życie, jeśli nie była pewna.
Ślub cywilny gwarantował łatwiejszą drogę ucieczki niż przysięga małżeńska w
kościele, po której taka ścieżka mocno by się skomplikowała.
Z Szymonem
była już od półtora roku. On naciskał od razu na ślub kościelny, ona była
nieugięta. Chłopak wielokrotnie był dla niej oparciem, ale ona nie potrafiła
tak jednoznacznie stwierdzić czy kocha go bezgranicznie. Lubiła jego
towarzystwo, to w końcu dzięki niemu udało jej się pozbierać i wrócić do życia.
To on cierpliwie pomagał jej zapomnieć.
Miała o czym zapominać. A właściwie o kim.
Spojrzała
krytycznie w lustro. Nie tak wyobrażała sobie ten dzień. Powinna odczuwać teraz
zdenerwowanie, ale i niebywałe szczęście. Czuła, że robi to co powinna zrobić,
że zachowuje się przyzwoicie, że rodzice będą dumni. Tyle. Zrobi to, bo to
jedyna słuszna decyzja, nie będzie dłużej zwodzić Szymona, który nie raz
pokazał, że jest dla niej gotów na wszystko.
Westchnęła i
ponownie spojrzała na kłamliwą taflę lustra. Słyszała kiedyś o wróżbie z
lustrem. Podobno jak się spojrzy w jego taflę, to ukaże się tam twarz
przyszłego męża. Zawsze uważała takie wróżby za bzdury i pewnie nadal by tak
było, gdyby nie fakt, że w lustrze ukazała się twarz mężczyzny i to nie był jej
narzeczony.
Rather do without and just hold the smile
- Michał…!
W płucach na
moment zabrakło powietrza, serce zatrzymało się w piersi jakby samo nie mogło
uwierzyć. To było jak głupi sen, jak wymyślona scena przez pisarza, którego za
bardzo poniosła wyobraźnia. A jednak stał przed nią z krwi i kości. Ubrany w
czarny garnitur i białą koszulę, niedbale rozpiętą tuż przy kołnierzyku.
Wyglądał zniewalająco, tak jak go zapamiętała. Choć minęły dwa lata, choć
minęło tyle wylanych łez, tyle żalu i złości, ona nadal doskonale pamiętała
każdy centymetr jego ciała. Pamiętała zmierzwione włosy, pamiętała dotyk dłoni,
pamiętała smak ust, pamiętała to przenikliwe spojrzenie.
Wszystko
uderzyło w nią z podwójną siłą. Czuła się w środku tak rozchwiania, jak jeszcze
nigdy dotąd. A on stał i patrzył. Patrzył na nią tymi swoimi niesamowitymi
oczami, dla których ona straciła głowę.
- Witaj.
Na dźwięk
jego głosu aż zadrżała. Zawsze tak na nią dział. Dwa lata nieobecności Michała
nic w tej kwestii nie zmieniły. Chciała się na niego jakoś uodpornić i
dzisiejszego dnia, kiedy miała już zostać żoną Szymona, była pewna, że jej się
udało. Pojawianie się Michała, to nagłe pojawienie się, zaburzyło wszystko.
- Co… ty…
tu… robisz?!
Nawet głos
jej drżał. Nie mogła patrzeć mu prosto w oczy. Znowu by uległa. Złapała się za
głowę. To co działo się w środku było niepojęte. Serce wariowało na widok
ukochanej osoby i próbowało zagłuszyć sygnały ostrzegawcze, które cały czas
wysyłał umysł. Pamięć nie pozwalała zapomnieć o bólu, jaki zadało jego
odejście, a usta domagały się ponownie przylgnąć do jego warg.
-
Przyjechałem na twój ślub – powiedział spokojnie. Potem podszedł do drzwi i
zamknął je przekręcając klucz w zamku. Nikt nie miał im przeszkadzać w tej
rozmowie – Słyszałem, że wychodzisz za Szymona… Gratuluję.
- Jesteś
bezczelny! – krzyknęła, kiedy na chwilę to rozum przejął nad nią kontrolę.
Miała ochotę uderzyć go, zadać mu ból, taki sam jak on zadał jej.
Nie panowała
nad sobą. Rzuciła się na niego z pięściami, bijąc go po klatce piersiowej. Nie
trwało to długo, bo szybko złapał ją za nadgarstki.
-
Zniszczyłeś wszystko… teraz też niszczysz…
Łzy pojawiły
się niekontrolowanie, ale nie chciała ich tamować. Zapomniała o tym, że ma na
twarzy pełen makijaż, że za chwilę powinna być gotowa. Stała tuż przy nim,
czuła zapach jego perfum, czuł jego dotyk, bliskość, której tak bardzo
pragnęła.
- Wiem, że
na to zasłużyłem i będziesz mogła dokończyć, ale… proszę wysłuchaj mnie…
W jego
głosie zabrzmiała szczera prośba, ale ona już mu nie ufała. Wyrwała się z jego
uścisku i odsunęła na bezpieczną odległość. Nie po to przez dwa lata budowała
na nowo swoje życie, żeby teraz przewrócić wszystko do góry nogami, tylko
dlatego, że on wrócił i zamierza się tłumaczyć. Ona już nie da nabrać się na
jego słodkie słówka. Wyjdzie za mąż za Szymona i będzie z nim szczęśliwa.
- Nie mam
zamiaru cię słuchać. Wynoś się.
Powiedziała
to, choć nie przyszło jej to łatwo. Nie patrzyła na niego, nie mogła. Czekała
aż opuści jej pokój, a tym samym raz na zawsze opuści jej życie.
- Proszę,
tylko mnie wysłuchaj…
Gdzieś tliła
się myśl, że tak łatwo się nie podda. Wiedziała, że z każdą minutą ma coraz
mniej siły by mu się oprzeć. Musiała pokazać mu, że to co było kiedyś nie ma
już żadnego znaczenia.
- Wyjdź.
Tym razem
spojrzała na niego i od razu tego pożałowała. Jego widok przywoływał każde,
nawet najmniejsze wspomnienie, przed którymi nie było ucieczki. Przyciągał je
jak magnes.
W jednej
sekundzie znalazł się tuż koło niej. Zmusił ją by spojrzała mu w oczy.
- Pójdę i
już nigdy więcej mnie nie spotkasz, ale musisz odpowiedzieć mi na jedno
pytanie. Kochasz go?
Chciała
zdecydowanie odpowiedzieć, że tak, ale… nie mogła. Nie mogła, bo nie pozwalały
na to te przeklęte niebieskie oczy. Nie pozwalał zapach, którym z przyjemnością
się zaciągała. Nie pozwalał dotyk dłoni na jej policzku.
- Tak
myślałem – powiedział cicho, a potem pocałował ją w czoło – Wszystkiego dobrego
na nowej drodze życia.
Wyszedł.
Zrobił to czego chciała. Zniknął z jej życia. Pozostawił rozdrapane rany, które
znów potrzebowały czasu by się zagoić.
Opadła na
łóżko i zapłakała gorzko. Przez moment chciała pobiec za nim, zatrzymać go,
zażądać wyjaśnień. Trwało to tylko chwilę.
Została
sama. Za chwilę miała już być szczęśliwą mężatką. Musiała się pozbierać. Nie
mogła pozwolić by Szymon zobaczył ją w takim stanie. Nic mu nie powie. Michał
po raz kolejny udowodnił jej, że nie jest jej wart. Nie zależy mu na niej,
inaczej walczyłby, a nie odchodził pokonany.
Don’t let me go…
Don’t let me go…
Nie mogła
dać po sobie poznać jak bardzo wytrąciła ją z równowagi wizyta Michała. Obok niej
w samochodzie siedział Szymon, nie ukrywający swojego szczęścia. Nie miała
wątpliwości, że ją kocha. Udowodnił to już wiele razy. I jak ona mogłaby to
teraz zniszczyć? Ten ślub się odbędzie, a ona po nim zacznie szczęśliwe życie u
boku mężczyzny, który da jej bezpieczeństwo i miłość.
Kiedy
zajechali pod Urząd Stanu Cywilnego pierwsze co zauważyła, to właśnie sylwetkę
Michała. Stał, patrząc tylko na nią jakby nic innego dookoła nie istniało.
Wiatr bawił się jego włosami. Był taki jak kiedyś, ten wyjazd w ogóle go nie
zmienił.
Szymon
stanął koło niej i też spojrzał na sylwetkę mężczyzny. Na jego twarzy odmalowało
się zdziwienie, nie spodziewał się go tutaj. Doskonale zna historię swojej narzeczonej,
wie ile wycierpiała przez tego mężczyznę. łapie ją za rękę i choć przez chwilę
ma wrażenie, że ta ona chce wyrwać się z jego uścisku, to wrażenie to mija tak
szybko jak się pojawiło. Dostrzega w jej oczach łzy, więc szybko prowadzi ją do
budynku. Musi stłumić w sobie złość, jaka pojawiła się na widok Michała, bo
teraz to ona jest najważniejsza. Ona i ich wspólne szczęście.
Dała się
zaprowadzić do środka, ale tak naprawdę w środku czuła jak serce wyrywa się z
powrotem na zewnątrz, tam gdzie został ten ukochany. Potrząsnęła głową. Za
chwilę wykona jedyny rozsądny krok; krok, który ma nadzieję da jej to, na co
czeka się całe życie. Tylko czy można nauczyć się miłości?
Pójdę i już nigdy więcej mnie nie spotkasz, ale musisz odpowiedzieć mi na jedno pytanie. Kochasz go?
Wtedy mu nie
odpowiedziała. Teraz też nie potrafiła. Nie potrafiła przypomnieć sobie choć
jednej sytuacji by z jej ust padło do wyznanie. Zawsze jakoś się od tego
wykręcała. To Szymon zapewniał ją o swoim uczuciu, ona nigdy nie musiała tego
robić.
Kiedy
stanęli przed urzędniczką na chwilę pociemniało jej przed oczami. Przypomniała
sobie moment, kiedy Michał powiedział jej, że wyjeżdża. Bez rozmowy, bez
konsultacji z nią. Tak po prostu wyjeżdża, nie licząc się z jej zdaniem. Cały
jej świat zamienił się w wielkie gruzowisko, z którego ona musiała każdego dnia
budować wszystko na nowo. To Szymon jej wtedy pomógł. I ona miała go teraz zostawić?
Kochasz go?
Urzędniczka
już zaczęła swoją procedurę, przyjaciele i rodzina, którzy byli na tej małej
uroczystości wstrzymali oddech. Jeszcze chwila i będzie mężatką. Na papierze i
w świetle prawa będą stanowić rodzinę. Nawzajem założą sobie obrączki, które
będą symbolizować ich związek. Spojrzała na Szymona, któremu oczy świeciły się
ze szczęścia, a potem na moment odwróciła głowę.
Ten moment
wystarczył. Zobaczyła jak stoi z tyłu i patrzy na całą ceremonię. Nie
spodziewała się, że będzie w stanie pojawić się aż tutaj. Ich spojrzenia
spotkały się.
I wtedy to
się stało…
Falling
in and out of love
Ashamed
and proud of
Together all the while
Właśnie miała popełnić największą
głupotę swojego życia. Chciała skrzywdzić najlepszego faceta pod słońcem.
Takiego, którego inni będą jej zazdrościć. A jednak każda cząstka jej ciała
mówiła, że to co zamierza zrobić jest zgodne z jej uczuciami. Serce krzyczało
najgłośniej. Dosyć oszukiwania siebie i innych.
Kochasz
go?
Widziała jak Michał wychodzi z sali i w
tym momencie podjęła decyzję. Choć to głupi i naiwne, to czuła całą sobą, że
tak właśnie powinno być.
- Szymon…
Nie zważała, że przerywa urzędniczce,
że zakłóca całą uroczystość, że burzy spokój swojego narzeczonego. On już czuł,
że coś jest nie tak. Spojrzał na nią z bólem, ale bez żadnej pretensji. Zawsze
miał wrażenie, że czegoś w ich relacjach brakuje, ale tłumaczył sobie, że to
przyjdzie z czasem. Nie przyszło i już nigdy nie miało nadejść.
- Jesteś wspaniałym człowiekiem, ale
ja… Przepraszam, nie kocham cię. Wybacz.
Nie było to łatwe, spojrzeć mu prosto w
oczy i powiedzieć prawdę. Tą bolesną, ale szczerą prawdę. Przez moment miała
wrażenie, że w oczach chłopaka pojawiły się łzy…
Ale potem ku jej zaskoczeniu chłopak
uśmiechnął się lekko i kiwnął głową. Chciała mu jeszcze powiedzieć, że na nią
nie zasługuje, że jeszcze spotka kogoś z kim będzie szczęśliwy, że nigdy nie
chciała by przez nią cierpiał. Nie musiała mu tego mówić. On to wiedział.
Wiedział też, że jest zdolna do miłości, ale tym uczuciem już dawno obdarzyła innego
mężczyznę.
Zdjęła pierścionek z palca i podała mu.
To prezent od niego, dowód jego uczuć. Wziął go i zacisnął dłoń. Ona rzuciła mu
ostatnie przepraszające spojrzenie i wybiegła.
Nie kocham go. Kocham ciebie. Pomimo wszystko.
Znalazła go na zewnątrz. Zdecydowanie
za szybko. Nie zdążyła ułożyć sobie słów, które mu powie, nie zdążyła nastawić
się na to spotkanie. Chociaż… Na jego widok serce rwało się w piersi, jak pies
na widok swojego dawno nie widzianego pana. On był panem jej życia.
Podeszła do niego. Stanęła na wprost,
tak by ich spojrzenia mogły swobodnie się spotkać. Chciała rzucić się mu na
szyję, uścisnąć, pocałować… Jednocześnie chciała przypomnieć mu wszystko co jej
zrobił, chciał by przeżył taki ból jaki ona przeżyła.
- Mam tylko jedno pytanie. Kochasz
mnie?
Nie odpowiedział. Złapał ją i mocno
przytulił do siebie. Mieli sobie jeszcze wiele do wyjaśnienia, ale teraz nie
miało to żadnego znaczenia. Byli razem, stanowili jedność. Ich uczucie na nowo
odżyło, jakby po tej rozłące stając się jeszcze silniejsze.
- Nienawidzę tego jak bardzo cię
kocham.
Wtuliła się mocno w jego ramiona. Nie
wiedziała co ją czeka, z tym człowiekiem nie można było być niczego pewnym. Nie
wiedziała czy za jakiś czas znów nie postawi jej przed faktem dokonanym i
wyjedzie gdzieś w świat. Nie wiedziała czy nie czekają ją kolejne wylane łzy.
Kochała go i to było silniejsze od
każdej obawy. Liczył się tylko on. Jej kochany Michał.
I
will be your guardian when all is crumbling
I'll steady your hand
I'll steady your hand
***
Kolejna niespodzianka. Mam nadzieję, że miła.
Krótkie wyjaśnienie: 19 dnia każdego miesiąca będzie się tu pojawiała jedna krótka historia, także już zapraszam za miesiąc.
Jeśli chodzi o bohatera, to sama musisz sobie dopowiedzieć o którego Michała chodzi. Ale myślę, że zgadniesz.
Przepraszam za błędy jeśli się pojwiły.
Przepraszam za błędy jeśli się pojwiły.
Na zagrajmy-pozorami notka dopiero za tydzień.
Do zobaczenia w domu.